poniedziałek, 18 maja 2015

phi! poród to pestka !

        Zebrawszy dzień wcześniej, według rozpiski, "niezbędnik rodzącej histeryczki", pojawiłam się w szpitalu. Wynudziłam się, grałam nawet w rumikuba i o zgrozo! znów przegrałam, przyszedł ten dzień, ten moment kiedy to powinnam zacząć rodzić a tu...

... rozwarcie 4-6 cm, zero bóli, humor rewelacja, żarty -żarciki, selfie na łóżku porodowym ;> wręcz nuda! Moja mama jak tez sprawca całego zamieszania chyba bardziej zestresowani byli. Mama czytała na korytarzu gazetę, a ON wczuwał się w rolę ;> (wtf?)

Krzycząca kobieta nawet wrażenia na mnie nie robiła, bo ja i tak "założyłam", że drzeć się nie będę ;)
Chyba personel zaniepokoił się moim nad wyraz dobrym humorem, że postanowił mi go skutecznie zniwelować. 

Dzień zapowiadał się cudnie! Piękne błękitne niebo, słońce. Wręcz idealny dzień na piknik albo też poród :)

O godzinie 10 z minutami postanowiono urozmaicić sobie czas i podłączono mi magiczny lek -OKSYTOCYNĘ i.. ..nic ;D
...za wolny przepływ był, to zwiększyli -o matko! jakbym oglądała film z własną rolą i to główną!
Zaczęło się niewinnie, wręcz myślałam sobie (bo już nie chciałam nikogo drażnić, że jest super) pikuś ;)
Widziałam jak położne co chwilę (wiem, wiem przesadzam, ale takie miałam wrażenie) przynoszą bobasy z cesarek, nawet jedne bliźniaki (w sumie przed moim rozsypaniem się przyszło na świat 7 dzieciaczków ), a ja nic !

.. i w końcu się zaczęło! dziwnie tępy, metaliczny ból, który zanim się rozkręcił na szczycie skurczu wywoływał dziwne uczucie w głowie, jakby podniecenie na myśl o czymś połączone ze strachem i mobilizacją. Skręcałam się na fotelo-łóżku chcąc nie chcąc, bo nie kontrolowałam tego, co dodatkowo mnie irytowało.
   Po jakiś 2 godzinach  zawezwałam lekarza i poprosiłam o szybkie założenie znieczulenia, co się później okazało, założył za głęboko i lewą stronę miałam bardziej znieczulona niż prawą! no ale po jakiejś chwili poczułam się zdecydowanie lepiej, uspokoił mi się oddech, humor powrócił i nawet zdążylismy zrobić kolejne selfie ;D

acha! sprawcy całego zamieszania miało nie być przy porodzie-kolejne moje założenie-i oczywiście nie wyszło, ale i dobrze jak się później okazało, bo przynajmniej wspierał mnie na tyle ile potrafił i podawał wodę, bo dzień był wyjątkowo upalny.

Chillout nie trwał długo, gdyż zapytano mnie o której chciałabym urodzić? (a była już może 13) Stwierdziłam, że 15:00 będzie odpowiednia, więc podkręcono oksytocynę na maksa! Przyszedł młody ginekolog (co się później okazało młodszy ode mnie! :>), położna, anestezjoloźka, ON duszący mnie poduszką od tyłu i kazano mi rodzić !

Skórcze to nic! bóle parte to jest hardcore! Dla mnie było to coś okropnego, niewyobrażalnie dużego, coś nad czym nie jest czlowiek w stanie zapanować, a chce (ja chciałam). Mówiono mi, że po znieczuleniu czuje się bóle parte bo trzeba, ale jest różnica między czuje, a ma się wrażenie, że się zaraz zejdzie z tego padołka.
Na pewno nie ułatwiał mi mój obniżony próg bólowy, ale nikt mi kitu nie wciśnie, i też nie dajcie sobie tego zrobić, że tak ma być, że wszystkie kobiety przez to przechodzą, żeby nie histeryzować, bo tendencje niestety sa nadal takie, że trzeba być/ powinno być spolegliwym, bez głosu, najlepiej jeszcze przeprosić wszystkich, że się rodzi ;)
    Jednym słowem- MA-SAK-RA! ciężko mi było bardzo, myślałam że nie dam rady pierwszy raz byłam wręcz czegoś pewna. Patrząc na miny krzyczących na mnie, że mam przeć, bo źle to robię (a lepiej nie potrafiłam), strach mnie ogarnął i zmobilizowałam się na maksa, dla bobasa tylko i wyłacznie, nie dla siebie, bo sparaliżowało mnie, że już dłuższy czas minął od początku akcji, bałam się o dziecia tylko i wyłącznie o niego i.. poszło! pyk! pyk! pyk!

Wyskoczył.. ale to już później ;)

Jednym słowem, poród to nie bułka z masłem, i od dziś wielki szacun dla wszystkich babeczek, czy to rodzących naturalnie czy cięciem. Jesteśmy niesamowite! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz