niedziela, 17 maja 2015

chapter II

      Wcześniej zastanawiałam się, czy jak nadejdzie TEN dzień to będę wiedziała, że to TEN dzień i...
..w sumie nie wiedziałam czy to to ;D

16/17 maja godzina 3:30 (termin porodu 17.05.15)

       Śpię sobie w najlepsze, z planami na następny dzień, aż tu nagle bach! Obudziłam się nagle z dziwnym przeczuciem, że zaraz coś się wydarzy (nie potrafię wytłumaczyć tego stanu). Udaję się do toalety, jak zawsze setny raz i czuję że coś nie jest tak jak wcześniej.. ODESZŁY MI WODY!
       Nie do końca przekonana czy to aby na pewno wody, kręcę się jeszcze jakieś 15 min, czując się zdecydowanie inaczej. Nic się nie dzieje, nic nie boli, nic nie kręci, tylko to uczucie jakby mi zwieracz puścił ;D
      Zdecydowałam wrócić do łóżka, ale zamiast położyć się usiadłam i patrzę w ciemnościach na sprawcę całego tego poczęcia, zastanawiając się czy budzić go czy nie, bo nadal nie wiem czy to wody mi odchodzą czy mam nietrzymanie moczu ;) Na to konto ON się budzi i widzi moje oczy jak 5 złotych i wystraszony tymi moimi wielkimi oczami pyta, : "co się stało" ..odpowiedź szybka - chyba odeszły mi wody! Popłoch zrobił się lekki, łącznie z wysłaniem szanownego partnera do apteki (podkreślam, jest 3:40 w nocy!) po test czy to aby na pewno wody. Testu oczywiście w aptece nie było ;)
     Wykonałam szybki telefon na izbę przyjęć typu "co jeśli..." i zyskałam sześciogodzinną możliwość przyjazdu :)

...więc poszłam dalej spać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz