czwartek, 30 kwietnia 2015

38 tydzień

Jak można zestresować kobietę w ciąży tuż przed porodem? ... oznajmić jej, że będzie miała cesarkę...

tak tak "moja ulubiona lekarka" oznajmiła mi 2 tygodnie przed terminowym porodem (a teoretycznie rzecz biorąc, poród który może być w każdy dzień), iż myślała już o tym wcześniej tylko nie chciała mnie denerwować i stresować! SKANDAL!!

 Czy tylko mi się wydaje to zupełnie nieprofesjonalne? i czy tylko mi się wydaje, że jest to jedna z metod krycia swojego tyłka w razie 'W"?

Otrzymawszy skierowanie do szpitala, policzyłam do 10, zadzwoniłam do (na pewno) bardziej profesjonalnej lekarki i umówiwszy się na następny dzień w celu zweryfikowania wiedzy "niedouczonej" wcześniejszej, poszłam na lody ;)

Jak myślicie jak poszło? bingo! nie ma wskazań, ale podjechałam jeszcze do szpitala w celu (już 3) weryfikacji-NIE MA wskazań.

Myślę sobie, że jak nadejdzie ten dzień i będę wyklinać cały męski ród, a w szczególności pewnego jegomościa, to będę błagać wręcz o CC ;) no ale nie chodzi tutaj o mnie przecież, bo ja się mogę chociaż domyślać co mnie czeka, ale Syncio nie ech.. ;)

Przez tą stresującą atmosferę, szanowna Pani Matka zjechała do nas, myśląc że na dniach potną mnie i wnuka będzie pielęgnować ;) Przynajmniej jest wesoło (jak to z mamą :) )

W tygodniu zrobiła się przepiękna wiosna, a wręcz lato- 27'C! Zabraliśmy kocyk, zapas wody, swoje 4 litery i podreptaliśmy do parku. Zapachy świeżej trawy i kwitnących drzew wręcz oszałamiał! Moja połowica starała się zdrzemnąć, natomiast ja z wielkim bagażem na przodzie miałam zdecydowanie utrudnione zadanie, więc zabrałam się za zrobienie wianka z mleczy, przy czym brudząc sobie ręce jak za dzieciaka;)

Moje kolejne spostrzeżenie: picie gazowanej wody powoduje BRAK ZGAGI :) ja nie miałam ani jeden dzień! :)

Syncio już nie ma chyba za bardzo miejsca w brzuchu, bo jak się rusza to nawet czasami jest to niesympatyczne, gdyż jak jego kończynka ląduje na moim wewnętrznym organie to klękajcie narody ;) Najważniejsze, że na razie się mnie słucha przesuwając się po mojej prośbie :)

środa, 22 kwietnia 2015

37 tydzień

…teoretycznie za tydzień może nadejść TEN dzień, ale teoretycznie może nadejść i w tym tygodniu :o Boję się!!

Nawet nie wiem kiedy zleciało te 9 miesięcy, a strach który miałam z tyłu głowy przemieszcza się susami na przód. Niby znieczulenie będzie na 99 %, niby wiem, że ból będzie strrrraszny (tak trąbią wszędzie gdzie nie zerknę ;) ), niby torba spakowana, ale to że nikt mi nie powie ” słuchaj za tydzień we wtorek o 10:06 się zacznie-przygotuj się” wywołuje u mnie konsternację. Może gdyby kobieta znała dokładnie datę TEGO dnia, a nie z tzw “łapanki”, to strach chociaż minimalnie byłby mniejszy.

Ja staram się teraz nie szaleć na mieście, nie jeździć (no chyba że już wyższa konieczność), bo potem usłyszycie w Teleekspresie o kobiecie, która zaczęła rodzić w MPK lub na środku rynku, a że kobieta rodząca może być nieobliczalna, można by było także usłyszeć iż owa kobieta znokautowała wszystkich mężczyzn po drodze “za całe zło tego świata” ;)

Generalnie ten tydzień jest jest zdecydowanie inny niż poprzednie. 9 miesięcy czułam się wręcz genialnie, zero dolegliwości ciążowych, żadnych mdłości, zgag, zachcianek etc. I poza znacznym przyrostem wagi nic się nie działo a tu oho! Jestem totalnie wykończona, mam wrażenie jakbym codziennie wracała z ciężkiego kieratu i to do tego w nocy. Nie jestem w stanie się wyspać, chociaż zaczęłam sypiać po 15 h na dobę :O

…tia..przygotowania do maratonu porodowego ;)

Nogi- o losie – jak mnie nogi bolą! ;D nie wiem czy jest to od dźwigania 25kg balastu (och przepraszam – zatrzymanej wody ;) bo lepiej brzmi) czy o co chodzi.

Najważniejsza obserwacja w tym tygodniu: ZERO życzliwości dla brzuchatych kobiet. Jest naprawdę ciężko, szczególnie w tych ostatnich tygodniach. Ciężko się oddycha, ciężko się przemieszcza, ciężko się stoi, bolą nogi, nawet po 30 min marszu, ale z moich obserwacji wynika jedno- brzuch ciężarnej i jego zawartość (nowy człowiek) staje się niewidzialny. Jestem pewna także tego, że ci sami ludzie oglądający np. w telewizji reportaż o życzliwości dla innych będą sobie w duchu przytakiwać jacy są wspaniałomyślni, uprzejmi, godni naśladowania-a rzeczywistość jest całkiem inna. Przykre to…

czwartek, 16 kwietnia 2015

36 tydzień

W tym tygodniu synuś zaskoczył nawet samą lekarkę – waga 3 kg! :O Szykuje się na 4 kg coś czuję a o długości boję się myśleć! ;)

Ale jak przyszły tatuś jest dumny że ho ho! Tatuś wielki to i synek wielki a mamusię przy porodzie będzie słychać do 100 km ;) Jestem już tak ociężała, że sama siebie nie poznaję, a zdążyłam sie przyzwyczaić do plecaka na przodzie ;)

Dziąsła jak krwawiły tak krwawią, opuchnięte jak po dostaniu w zęby-do tego zapchany nos -nieustający katar. No i wizualnie już widać puchliznę na ciele, szczególnie twarzy-już się nie mogę doczekać zwiększonej aktywności fizycznej (takie moje marzenie)

Każdy ruch syncia jest bardzo wyraźny, brzuch faluje jak fale Dunaju, a nie daj Bóg wsadzi gdzieś swoją kończynę to mam ochotę urodzić od razu ;)

Czasem robi mi się “ciężka głowa”-tak jakby przyduszał mi jaką ważniejszą arterię, czuje wtedy też jakby ten brzuch był nie mój, metaliczny, dziwny-ciężko to opisać. Zazwyczaj po zmianie pozycji wszystko wraca do normy :)

czwartek, 9 kwietnia 2015

35 tydzień

Święta minęły bezstresowo, no prawie bezstresowo bo poznawały się nasze mamy więc wiecie jak jest ;)

Brzuch przestał się stawiać i zapewne to zasługa magicznej luteiny i magnezu(którego miałam zdecydowanie za mało! ). Poza tym więcej leżę, siedzę niż przemieszczam się po dzielni.

Zakupione zostały pierwsze książeczki Tuwima i Brzechwy i nawet został wykonany test czytany przed snem, niby do brzuszka ale też fajnie było słuchać jak bliska osoba czyta bajki (..mi ;) )

W tym tygodniu skompletowaliśmy (tak nam się przynajmniej wydaje) resztę brakujących rzeczy, głównie chemicznych. Ale znając życie o czymś zapomnieliśmy ;)

Pojechaliśmy zaliczyć ostatni dzień szkoły rodzenia, ale niestety pocałowaliśmy klamkę-wychodzi na to, że będziemy się uczyć metodą prób i błędów ;)

środa, 1 kwietnia 2015

34 tydzień

Poprzedni post w środkowej części skłaniał mnie do refleksji czy to aby nie rodzę, no następnego dnia wylądowałam w szpitalu na patologii. Okazało się, że dyskomfort brzuszny i niespokojny, wiercący się maluch w brzuchu mogą być objawami przedwczesnych skurczy. Podłączenie do KTG (pierwszy raz) i “klikanie” na ruch nawet zabawne było a przynajmniej stwarzało poczucie jeszcze większej bliskości z szalejącym potomkiem.

Cenne doświadczenie z pobytu w szpitalu. Coś w tym jest, kiedy to się trafi między swoich jest nawet śmiesznie. Toczące sie po korytarzu chodem z prawa na lewo-matki polki-widok bezcenny. Żadna nie umalowana, każda w dresiku lub koszulinie, snujące między sobą opowieści dziwnej treści, większość przebywająca nawet tygodniami na oddziale, czuje się jak u siebie. Wydawało mi się że mój brzuch jest wielki jak Jowisz, ale patrząc na niektóre mateczki mogłabym zmienić na Marsa ;) Każda się tak czy siak boi, przede wszystkim o maleństwo, bo informacje od lekarzy są suche i lakoniczne i za każdym razem każą czekać na rozwój wydarzeń (własna autopsja)

No ale z zaleceniem leżenia po 4 dniach wróciłam do domu z zaleceniem-zero stresów, więcej leżenia niż spacerowania, więc teraz W KOŃCU leżę i pachnę ;)

Rada : jeśli czujesz dyskomfort w podbrzuszu, a przede wszystkim jeśli Twoje maleństwo wydaje Ci się nad wyraz pobudzone, niespokojne-idź do lekarza lub jedź do szpitala! Może być tak jak u mnie, że już na drugi dzień. magiczne leki, “empatyczny personel” wycofa stawianie się brzucha i uspokoi malucha.

W poniedziałek (po pobycie w szpitalu) pojechaliśmy do Warszawki, gdyż ważny i wyczekiwany egzamin mateczka miała, no i zdała. Szalejący potomek dzielnie zniósł podróż, pobyt i egzamin. Mogę domniemać iż przez wytężoną prace szarych komórek matki, będzie geniuszem ;)